sty 28 2007

Miłość


Komentarze: 2

Życie? Cóż to takiego? Cóż to znaczy? Co to jest życie? Jak żyć? No właśnie, jak żyć? Jak? Człowiek zawsze się zastanawiał, jak żyć? Ja nadal nie jestem pewien! Mimo doświadczenia życiowego, które posiadam, bo przecież Bóg mnie nie oszczędzał. Cały czas szukam prawdy, szukam prawdziwej tajemnicy życia. No i na dzień dzisiejszy dokonując pewnego podsumowania swego życia, moich dokonań, mam pewną wizję życia i miłości w nim! Ciekawe, jak daleko jestem od prawdy… Myślę, że prawda jest gdzieś blisko. A zarazem mam wrażenie że tak daleko… Otóż życie to nieustanna droga, po której każdy idzie sam. Każdy ma swoją własną ścieżkę życia. Czasami zdarza się, że ścieżki te krzyżują się, nachodzą na siebie. Czasami bywa tak, że idąc po ścieżce swojego życia, przewracasz się. Boli Cię, rozwalasz sobie np. kolano. Ono krwawi. Ból jest silny. I ciężko Ci się podnieść. (Różne sytuacje życiowe można odczytać jako upadek – np. kłamstwo, trudna sytuacja w domu, brak poczucia ciepła domowego, czy odejście kogoś bliskiego.)
I wszyscy ludzie, bez wyjątku, będąc pierwszy raz w takiej sytuacji, czekają na pomoc, bezradnie rozkładając ręce, ale nie krzyczą. I wtedy, gdy pojawi się ktoś w pobliżu, kto krocząc po swojej drodze życia, usłyszy Twoje wołanie o pomoc; ktoś, kto ma większe doświadczenie i wrażliwość; ktoś, kto wie jak boli upadek, pochyli się nad Tobą, podniesie Cię, otrzepie z kurzu i opatrzy to Twoje zranione kolano. Delikatnie przemyje rany, założy plaster na ranę, czy bandaż i... I bywa tak, że nie patrząc na swoją drogę, pójdzie Twoją drogą! Bez zbędnych pytań, bez zbędnych słów, pójdzie razem z Tobą przez życie. Pomny swoich upadków, pamiętając o „kłodach” na swojej drodze, będzie trzymał Cię za rękę, będzie Cię prowadził, bo wie, że droga życia pełna jest niespodzianek; bo wie, że ponieważ się zraniłaś, to na razie brakuje Ci pewności, stawiasz nieudolne kroki, boisz się. Więc on będzie Ci towarzyszył, bo chce Ci dać pewność, chce byś nabrawszy pewności w swoich krokach, poszedł dalej. I odprowadzi Cię kawałek, a potem po cichu zostawi i korzystając z możliwości wróci na swą drogę – i to moim zdaniem jest przyjaźń. Bywa też tak, że opatrzywszy Twoje rany, on zawróci na swoją drogę życia i będzie kontynuował swą wędrówkę, zwaną życiem – i to moim zdaniem jest wrażliwość. A bywa tak, że udzieliwszy niezbędnej pomocy, wróci na swoją drogę życia, ale Ty, bojąc się iść sama czy sam, poprosisz go, byś mogła/mógł pójść dalej razem z nim jego ścieżką! Niekiedy zdarza się, że ów ktoś, uważając, że nie może zdradzać tajników swej drogi, nie zgodzi się na to. Ale bywa też tak, że chętnie zabierze Cię w krainę swego życia. I poprowadzi Cię wśród łąk wypełnionych miłością, wśród łanów zbóż, rumieniących się od szczęścia, wśród gór przepełnionych radością. Czasem przeprowadzi Cię poprzez las ogarnięty mrokiem cierpienia czy przez gęstą mgłę spowitą bólem. Ale nadal będzie Ci towarzyszył. I nawet pokaże Ci, jak opatrywać rany. Pokaże Ci, jak udzielić pomocy, jak unikać upadków. Nauczy Cię, jak się z nich podnieść, by nie zrobić sobie krzywdy. Nauczy Cię tej wrażliwości, którą sam nabył poprzez swoje upadki. Nauczy Cię tego, co nauczyło go życie. I będzie szczęśliwy, widząc jak Ty, człowiek, który jeszcze nie tak dawno upadał, potknąwszy się o mały kamień leżący na drodze, teraz potrafisz ominąć ten kamień, teraz potrafisz nawet potknąwszy się o kamień, utrzymać równowagę lub nawet, gdy znów upadniesz, nie czekać na pomoc, tylko sam się podnieść i opatrzyć rany. I będzie tak wpatrzony w Ciebie, a Ty w niego, że nawet nie zobaczycie, że droga, którą idziecie, nie jest już jego drogą! Że ta droga nie jest też Twoją drogą. Że być może przechodząc przez łąki miłości, szczęśliwe łany zbóż, góry radości, lasy cierpienia czy mgłę pełną bólu nie zauważyliście, że podążyliście już nową ścieżką życia. Ścieżką będącą waszą wspólną drogą – i tu pewnie pomyślicie że to miłość – otóż nie – to jest piękne zauroczenie, takie z motylkami w brzuchu, takie ze śpiewem podczas kąpieli, takie pełne pożądania, ale to jeszcze nie jest miłość – przynajmniej w moim odczuciu! I nadal będziecie ze sobą rozmawiali, będziecie się kąpali w napotkanym jeziorze wypełnionym gorącą wodą pożądania, wejdziecie do napotkanej knajpki, w której spotkacie tęsknotę, porozmawiacie z nadzieją, która zatrzymała się, by zaczerpnąć oddechu, spotkacie też zapewne zazdrość, która udając waszą przyjaciółkę, powie wam, by na najbliższym skrzyżowaniu skręcić w prawo. I Wy tak zrobicie!
A tam zaraz za rogiem, przyczajona w zaroślach, czeka na Was kłótnia. Ponieważ widzicie ją po raz pierwszy, nie czujecie zagrożenia. A ona jest tak przebiegła i gadatliwa, że doprowadzi Was do takiego stanu, że na najbliższym skrzyżowaniu pójdziecie w inne strony... Każdy z Was, obrażony na drugiego, pójdzie w inna stronę! Każdy pewny swego pójdzie, a po drodze spotka dumę, która utwierdzi Was w słuszności wyboru; pychę, która powie Wam, że to przecież nie ja chciałem iść gdzie indziej, tylko ta druga osoba, więc nie muszę wracać. Niech ten drugi zawróci!
Najbardziej niebezpieczne jest to, ze niekiedy zaraz po dumie i pysze można spotkać nienawiść, która niespodziewanie wyskoczy zza drzewa, poczęstuje Cię wodą, wypełnioną pogardą, goryczą i pretensją. I jeśli w porę nie odstawicie tej butelki, może być już za późno, by - nawet, gdy drugi gdzieś po drodze spotka pokorę, tęsknotę i wybaczenie, które doradzą mu, by czym prędzej zawrócił i pobiegł za Tobą – móc wrócić na wspólną drogę. Najlepiej jest, gdy w jednym czasie, na swych osobnych drogach spotkacie wybaczenie, tęsknotę i pokorę. Wówczas oboje zawrócicie i czym prędzej będziecie biec ku sobie. W między czasie pewnie się oboje potkniecie i przewrócicie, bo pewnie nigdy tak szybko nie poruszaliście się po ścieżce życia. Ale szybko się podniesiecie, a pomoże Wam w tym rozum, który przypomni Wam, że po drodze możecie znów napotkać pychę i dumę, a na skrzyżowaniu, gdzie się rozstaliście, może znów czekać kłótnia. I dzięki temu, wracając do siebie, unikniecie niemiłych spotkań z niemiłymi mieszkańcami krainy życia.
I tak znów będziecie podążać wspólną drogą. I znów będą łąki, pola, góry, lasy, mgły, jeziora, przydrożne knajpy. Może pojawi się jakaś dolina, gdzie spotkacie zwątpienie, może będziecie też musieli przejść przez most oparty na cienkich palach zaufania, może razem wpadniecie do rwącego potoku namiętności, może też spotkacie jeszcze innych mieszkańców krainy życia. Na pewno idąc razem, spotkacie gdzieś na swej wspólnej drodze wiarę, która da wam w prezencie po jednym małym ziarenku. Ale Wy na nowo zajęci sobą schowacie te ziarenka do kieszeni! Po drodze spotkacie jeszcze pewnie i głupotę, i mądrość. Tyle że głupota modnie ubrana zwróci Waszą uwagę i powie Wam, że najważniejsze jest, by z życia czerpać garściami, a mądrość cicho wyszepta słowa o ziarenku, które dała wam wiara. I biada Wam, jeśli nie usłyszycie tych słów!
Mądrość w słowach cicho szeptanych powie Wam o tym, co należy zrobić z tym ziarenkiem. Więc uważnie słuchajcie! I jeśli nie będziecie zajęci sobą, to mądrość Wami pokieruje. Da wam rady, które wystarczą, aby umieć kroczyć wspólną drogą. I wówczas to ziarenko, które dostaliście od wiary, karmiąc się Waszą dobrocią, wyrozumiałością, wrażliwością, pokorą, cierpliwością, będzie wzrastać i wzrastać! A Wy dalej krocząc razem po wspólnej ścieżce życia, będziecie coraz bardziej uważni. Nauczycie się omijać złych mieszkańców krainy, takich jak kłótnia, gorycz, zazdrość, duma, pycha. Choć pewnie i nieraz też dacie się im złapać. Ale najważniejsze, by umieć zaraz po wpadce odnaleźć zrozumienie, współczucie i innych dobrych mieszkańców krainy.
Idąc tak, ciesząc się wspólnym kroczeniem, będziecie coraz bardziej szczęśliwi. Być może też wpadniecie gdzieś po drodze na znudzenie i marazm, być może odrobina szaleństwa uderzy Wam do głowy. Ale nadal będziecie iść swoją wspólną drogą. A z waszych ziarenek wyrosną krzewy przywiązania, których pnącza skrzyżują i zrosną się ze sobą. Wówczas napotkacie na swej drodze rozsądek, który będzie Was przestrzegał przed optymizmem, obłudą i zakłamaniem, które możecie napotkać na swej drodze. I jeśli będziecie mimo przywiązania nadal kroczyć razem, wówczas gdzieś tam może pojawić się miłość. Pewnie jej nie poznacie. Będzie mała, cicha, spokojna… Nie będzie zabiegać o zauważenie. Nie będzie krzyczeć ani się unosić! Ona będzie czekać, aż sami ją odnajdziecie. I może być tak, że jej nie zauważycie, nie zwrócicie na nią uwagi. Ale to nie znaczy, ze jej nie ma! Czasem trzeba będzie się zawrócić, porozglądać się, by ją znaleźć. Ale ona jest! Ja ją znalazłem.  Gdy już ją odnajdziecie, wraz z nią - ukradkiem - wtargnie na Waszą drogę zazdrość! Zazdrość pociągnie za sobą pychę i dumę, duma przyciągnie za sobą zadufanie, zadufanie weźmie ze sobą lenistwo, lenistwo złamie zasady ruchu poruszając się z nadmierną prędkością namiętności, namiętność tak rozochocona, zaprosi do wyścigu pewność, która w wyniku walki o prymat z namiętnością gdzieś się zatraci. Tylko od Was zależy, czy będziecie potrafili to wszystko przepędzić ze swej drogi? Czy również i Wy się nie zatracicie na drodze życia? Czy będziecie na nowo mogli odnaleźć zaufanie, które przykryte dużym płaszczem dumy nie będzie widoczne? Gdy to wam się uda, to miłość stanie się widoczna. Będzie coraz głośniej mówić, będzie Was wspierać i to ona będzie się Wami opiekować. Będzie Was chronić. Będzie z Wami kroczyć Waszą drogą miłości! Przeprowadzi Was przez łąki, pola, góry, doliny. Pomoże przebrnąć przez ciemny las i gęstą mgłę, przytrzyma chwiejne mosty, wyciągnie z rwących potoków. I wówczas będziecie szczęśliwi! A miłość będzie mówić coraz głośniej. I wydawać by się mogło, że nic już jej nie zagłuszy. Ale nadal musicie być uważni, bo może Was zaskoczyć burza zdrady czy tajfun nieufności. Możecie też natrafić na trzęsienie ziemi, wywołane lawiną kłamstw. Jeżeli to przetrzymacie, wówczas miłość nigdy nie zostanie zagłuszona. Wówczas na zawsze już będzie Wam towarzyszyć w codziennej drodze, ku mecie życia. Będzie w Was wzrastać i wypełniać wasze serca. Będzie Was budzić do codziennej drogi, która przepełniona będzie szczęściem. Ale i też cierpieniem i goryczą… Bo takie jest życie. Bo taka kręta i wyboista bywa droga życia.
I kiedy osiągniecie spokój, gdy ta droga przestanie Was zaskakiwać, gdy będziecie umieli odróżnić dobrych mieszkańców krainy życia od tych złych, wówczas możecie się cieszyć ze wspólnej wędrówki. Jednak należy pamiętać, że Wasza wspólna droga, droga, na której spotkaliście tak dużo różnych mieszkańców, może w pewnym momencie dla kogoś z Was wydawać się trudna, nieciekawa, nudna. Oznacza to, że ktoś z Was spotkał na swej drodze właśnie ciekawość, może zwątpienie czy innego mieszkańca. I największą miłością, którą można się wykazać, jest zatrzymać się w tym momencie i delikatnie odciąć gałązki przywiązania. Zrobiwszy to, pozwolić na samotną drogę. Dać wolność wyboru drugiej osobie. I kroczyć drogą życia, na której zaraz po rozstaniu spotkacie na pewno złość, nienawiść, głupotę, zazdrość, później pewnie żal, smutek, przygnębienie. I nie wolno wówczas Wam słuchać tych doradców, bo krzew przywiązania, zarówno Twój, jak i drugiej osoby, nadal ma swoje długie pnącza. I w każdej chwili możesz napotkać kogoś, kto też ma takie drzewko. Kto też próbuje znaleźć pnącze by się połączyć. A złość i inne złe cechy doprowadzą do uschnięcia tych krzewów. Pamiętaj też, że przecież osoba, z którą szedłeś/szłaś, też zaraz po rozstaniu spotka złość, może smutek, wstyd, poczucie winy. I może to być zbyt krótka odległość, byś mógł dać złapać się w sidła złych mieszkańców, bo ona może to usłyszeć. I – gdy dasz się złapać - kiedy będzie szła dalej swoją drogą, to nigdy może na niej nie rozpoznać tęsknoty, wdzięczności i innych wartości, które przecież widziała razem z Tobą. A gdy nie dasz się złapać, to właśnie tęsknota, żal, wdzięczność, zaufanie, radość przypomną jej o Tobie. I gdy jej pnącze nie spotka innego, pasującego do jej pnącza lub to, które spotka, będzie jej szkodzić, wówczas mogą przyjść z pomocą wiara, nadzieja i miłość. I mogą doprowadzić do tego, że ów osoba ponownie zawróci i biegnąc, będzie szukała Tego pnącza, które już zna i wie, że będą ze sobą złączone. I pewnie się przewróci nie raz i nie dwa, pewnie nie zauważy po drodze dobrych mieszkańców krainy, ale na szczęście też i złych. Tylko nauczona, jak podnosić się z upadku, będzie gnała, ile sił, by móc zdążyć, zanim całkowicie Cię zgubi. I gwarantuję - jeśli na swojej wspólnej drodze naprawdę znaleźliście miłość, to Wasze serce, a także i rozum, dadzą znać o biegnącej ku Sobie twojej drugiej połówce! I nie dajcie się ponieść zwątpieniu czy nieufności! Wy też biegnijcie na spotkanie gałązek drzewka przywiązania, które ofiarowała Wam wiara. A wówczas doświadczycie wspaniałych chwil wybaczenia, będących wyrazem Waszego szczęścia i wielkiej miłości. Tego życzę wszystkim cierpiącym z powodu rozstania i zaglądającym na tego bloga. Życzę wszystkim aby miłość zagościła w waszych sercach, bo wiem jak okrótne jest życie... Przeszedłem długą drogę, na której spotkałem mnóstwo przykrych spraw, Chcę aby każdy z was zrozumiał sens bycia...Pamiętajcie, miłość jest w każdym z nas i nie pozwólcie jej zmarnować. Ale się rozpisałem :(

hackers54 : :
18 kwietnia 2015, 18:48
plagiat. Nie wstyd ci podpisywać się pod czyjąś ciężką pracą swoim imieniem?
29 stycznia 2007, 13:29
To jest fantastyczne!!!

Dodaj komentarz